Wczoraj, po raz pierwszy odwiedziłam gabinet chirurgiczny. Moja przygoda z odwiedzinami w szpitalu jest bardzo uboga- ostatni raz byłam w wieku 2 lat na pobraniu krwi (nie liczę ręki w gipsie, bo tam nie ingerują głębiej w moje ciało!).
Mój pierwszy raz na stole u chirurga wspominam, o dziwo, miło- podśpiewywanie sobie, zagadywanie pielęgniarki i wciąganie w rozmowę od czasu do czasu chirurga, a na dodatek machanie nogami w ramach odstresowania się- zapewne nie uznali mnie za normalną. Jednak teraz, ciągłe siedzenie z wyprostowanymi plecami, nieudane próby zaśnięcia w nocy (w żaden sposób nie mogłam się ułożyć) no i te nieszczęsne szwy na plecach- okropność. Należę do ludzi wszystko robiących szybko. Teraz, powolne poruszanie się, schylanie sprawia mi wieeeelką trudność. No nic, za tydzień się skończy!
Zostawiam Was z ostatnimi zdjęciami ( wykonanymi przeze mnie, jak i z tymi na których to ja jestem).
fot: ja
fot: Paulina
a co z Twoimi pleckami?:O
OdpowiedzUsuńpo wizycie kontrolnej u dermatologa, stwierdzono, że mam mieć usunięte 2 znamiona i wysłane do badania pod względem obecności komórek nowotworowych :/
OdpowiedzUsuń